Jeśli bardziej aktywni jesteście na facebooku, a spodobał wam się mój blog serdecznie zapraszam na moją stronę z Imaginami. Tam jest dodawany każdy Imagin, który dodaję na bloga. Zapraszam również do polubienia mojej strony jako adminki. Stronka z Imaginami nazywa się One Direction - Imaginy. Moja strona jako adminki Adminka Tommo ;3
Oto linki:
One Direction - Imaginy
Adminka Tommo ;3
Liczę na was kochani!
Jeszcze raz serdecznie zapraszam :)
My imagination is my life
poniedziałek, 30 grudnia 2013
niedziela, 29 grudnia 2013
Liam dla Patrycji ;* "Będę cię szukał aż znajdę"
Muzyka do rozdziału, pisane przy: http://www.youtube.com/watch?v=uelHwf8o7_U
Obudziły mnie promienie słońca wpadającego przez szparę w oknie. Obróciłam się na drugi bok. Nie było go. A obiecał, że rano obudzę się przy nim. Praca? Miał pracować do 23, a potem przyjechać do domu. Może mu coś wypadło? Ale co on mógł robić przez 10 godzin? Była dopiero ósma. To nie pierwszy raz. Wstałam i stanęłam przed lustrem. Co ja mam jeszcze zrobić? Już kompletnie nie wiem. Zamknęłam oczy, po chwili znów je otworzyłam. Ubrałam się. Ile można stać przed lustrem i patrzeć na samą siebie, wykończoną, jak ledwo co wstała. Założyłam legginsy, biały luźny tshirt z napisem "FUCK IT. I'M YOUNG", a włosy związałam w luźnego koka. Zrobiłam sobie delikatny makijaż, bo nie chciałam wyglądać jak potwór z Lochnes (od aut. nie umiem tego pisać). Zeszłam na dół do kuchni, by zaczekać na Liama. Musiałam mu o czymś powiedzieć. To ważne.
Niedługi czas minął, gdy przyszedł. Siedziałam przy stole i nieobecnym wzrokiem wpatrywałam się w okno na przeciwko mnie. Pocałował mnie w policzek. Nie zareagowałam. Zbierałam myśli jak mu o tym powiedzieć. Usiadł na przeciwko mnie zasłaniając mi okno. Dłużej nie mogłam go ignorować. Czas najwyższy. Trzymajcie za mnie kciuki.
-Dlaczego mi to robisz? - powiedziałam, gdy spojrzałam na niego. Nie okazywałam emocji. - Znowu u niej byłeś
Nie odpowiedział. Wiedziałam więc, że to prawda. Nie krzyczałam, po co.
-No dobra, może inaczej. Dlaczego nam to robisz?
-Nam?
-Tak, nam. Jestem w pierwszym miesiącu
-Ale jak to...? - widać, że był zdziwiony. Nie ukrywam , ja też. Mimo, że wiem o tym od dłuższego czasu.
-Nie chcę, żeby nasze dziecko żyło w rozbitej rodzinie. Ty też pewnie nie
-No nie... Byłem u Faith. Powiedziałem, że to już koniec, nie mogę dłużej cię okłamywać.
-Obiecaj mi - powiedziałam szeptem i wzięłam jego dłoń.
-Obiecuję
Rozległo się głośne pukanie do drzwi. Ktoś pukał? Raczej walił. Spojrzałam z nieukrywanym przerażeniem na Liama. O co chodzi?
-Schowaj się. Byle gdzie, żeby cię nie widzieli - powiedział szybko, ale stanowczo i zrozumiale.
-Ale kto, o co chodzi?
-Ja ich zatrzymam. Wszystko będzie dobrze, tylko się schowaj
Walenie do drzwi stawało się coraz głośniejsze. Coraz bardziej się bałam Pobiegłam i zamknęłam się w łazience. Boję się o niego. Przez małe okno widziałam jakiegoś mężczyznę, który zmierzał w kierunku domu. Jeden walił do drzwi, drugi miał dołączyć. Ktoś wszedł do domu. Mówił coś do Liama, nie wiedziałam jednak co. To było jedyne co usłyszałam:
-Skąd mam teraz na to wziąć? Dajcie mi jeszcze trochę czasu, za dwa tygodnie będzie - Liam? Co ty gadasz? Co za dwa tygodnie? Skąd co masz wziąć?
-Albo kasa, albo twoja dziewczyna
-Wybieraj - powiedział drugi.
-Wszystko tylko nie [T.I]
-Tak mi przykro. Mike, bierz dziewczynę - powiedział któryś.
-Zostaw ją!
-Zakochani... - usłyszałam upadek. Nie. Co on m zrobił. Już nie usłyszałam Liama. Pisnęłam ze strachu. A miałam siedzieć cicho. Nienawidzę siebie. Usłyszeli.
-Jest w łazience
Cholera. Drzwi zostały wywarzone. Złapał mnie i uniemożliwił każdy mój ruch.
-Módl się, żeby twój chłopak wykombinował jakoś kasę, albo już więcej się nie zobaczycie
Chciałam krzyczeć, wyrwać się, lecz nic nie poskutkowało. Skończyłam na tylnim siedzeniu ogromnego czarnego samochodu ze związanymi rękami i ustami zaklejonymi taśmą. Nie byłam w stanie nawet się poruszyć.
_____________________________________
I jak? Podoba się? To dla ciebie Patrycja to pisałam :3
piątek, 1 listopada 2013
Liam "Odchodzę"
-Liam, proszę, daj mi wyjaśnić
-Nie. Powiedziałem jasno: wynoś się stąd
-Ale... - nie dokończyłam, bo on znowu mi przerwał.
-Nie. Wyjdź już
W mojej głowie nagle pojawił się natłok myśli. Tych dobrych, miłych wspomnień i tych złych,wzlotów, upadków i złych wspomnień. Nie denerwowałam go dłużej, po prostu wyszłam. Poszłam do naszego... nie. Teraz już jego pokoju. Wyciągnęłam moją torbę podróżną, w którą spakowałam się gdy opuszczałam Amerykę. Nie wiedziałam, że również z nią będę tam wracać. Widać tak los mnie rozplanował. Z każdą kolejną minutą walizka była coraz bardziej wypełniona ubraniami i moimi rzeczami osobistymi. Nie chciałam zostać tutaj ani chwili dłużej. Niszczyć życia Liamowi i chłopakom. Przeze mnie mieli tylko same kłopoty. Więc po co ja tutaj? Mam talent do rozpieprzania życia ludziom. Do niczego innego tylko do tego. W końcu cała zawartość moich ubrań w szafce znalazła się w torbie. Zasunęłam ją i obejrzałam się po pokoju. Na ścianie dojrzałam jedno zajęcie nad łóżkiem.Było to zdjęcie moje i Liama na wakacjach w trakcie jednej z tras. To znowu przywołało wspomnienia. Te dobre. Podeszłam i zdjęłam je ze ściany. Przyjrzałam się bardziej. Byliśmy tacy szczęśliwi, a teraz? Stajemy się zupełnie obcymi dla siebie ludźmi. Czy tego chcieliśmy? Odwiesiłam zdjęcie tam gdzie było, bo nie chciałam znowu płakać. Ktoś otworzył drzwi. Nie, to nie był Liam, ale Zayn. Widać było, że pierwsze co to spojrzał na walizkę, a na jego twarzy pojawił się jeden wielki znak zapytania.
-Co to robisz? - spytał po chwili.
-Pakuję się, nie widać? - powiedziałam już nie dając rady zachamować łez. Wzięłam walizkę w rękę i ominęłam go. Nie wiem czy coś do mnie mówił. Ja słyszałam tylko walkę serca i rozumu w mojej głowie. Serce mówiło: "Zostań, przecież ty go kochasz. On ciebie też". Natomiast rozum się kłócił: "Po co? I tak nic się nie zmieni". Miał rację. Nic się już nie zmieni. Zmarnowałam jedyną szansę na normalne życie z kimś, kto mnie pokochał przez jeden głupi błąd. Doszłam już do drzwi wejściowych, by przez nie wyjść i już więcej nie zobaczyć tego domu od środka. Postawiłam walizkę na ziemi i zaczęłam zakładać buty. Byłam już w moich botkach, i już miałam wychodzić. Nagle w przedpokoju pojawili się chłopaki.
-Gdzie jedziesz? - spytal Alan, siostrzeniec Lou, którym miał się dzisiaj zajmować.
-Wracam do Kaliforni. Przekażcie ode mnie Lamowi, że przepraszam. Chociaż to i tak nic nie zmieni - to zwróciłam do chłopaków i otarłam łzy. Po raz kolejny.
Chwyciłam za klamkę i uchyliłam drzwi.
-[T.I.]? - usłyszałam głos Liama, jednak nie odwróciłam się, a tylko przystanęłam - Zaczekaj
Teraz już się odwróciłam. Zrobiłam to powoli i podniosłam na niego wzrok. Czy on chciał mi coś powiedzieć?
-Zostań - wryło mnie w ziemię, gdy usłyszałam to słowo. Ale jak to będzie dalej?
-Nie. Powiedziałem jasno: wynoś się stąd
-Ale... - nie dokończyłam, bo on znowu mi przerwał.
-Nie. Wyjdź już
W mojej głowie nagle pojawił się natłok myśli. Tych dobrych, miłych wspomnień i tych złych,wzlotów, upadków i złych wspomnień. Nie denerwowałam go dłużej, po prostu wyszłam. Poszłam do naszego... nie. Teraz już jego pokoju. Wyciągnęłam moją torbę podróżną, w którą spakowałam się gdy opuszczałam Amerykę. Nie wiedziałam, że również z nią będę tam wracać. Widać tak los mnie rozplanował. Z każdą kolejną minutą walizka była coraz bardziej wypełniona ubraniami i moimi rzeczami osobistymi. Nie chciałam zostać tutaj ani chwili dłużej. Niszczyć życia Liamowi i chłopakom. Przeze mnie mieli tylko same kłopoty. Więc po co ja tutaj? Mam talent do rozpieprzania życia ludziom. Do niczego innego tylko do tego. W końcu cała zawartość moich ubrań w szafce znalazła się w torbie. Zasunęłam ją i obejrzałam się po pokoju. Na ścianie dojrzałam jedno zajęcie nad łóżkiem.Było to zdjęcie moje i Liama na wakacjach w trakcie jednej z tras. To znowu przywołało wspomnienia. Te dobre. Podeszłam i zdjęłam je ze ściany. Przyjrzałam się bardziej. Byliśmy tacy szczęśliwi, a teraz? Stajemy się zupełnie obcymi dla siebie ludźmi. Czy tego chcieliśmy? Odwiesiłam zdjęcie tam gdzie było, bo nie chciałam znowu płakać. Ktoś otworzył drzwi. Nie, to nie był Liam, ale Zayn. Widać było, że pierwsze co to spojrzał na walizkę, a na jego twarzy pojawił się jeden wielki znak zapytania.
-Co to robisz? - spytał po chwili.
-Pakuję się, nie widać? - powiedziałam już nie dając rady zachamować łez. Wzięłam walizkę w rękę i ominęłam go. Nie wiem czy coś do mnie mówił. Ja słyszałam tylko walkę serca i rozumu w mojej głowie. Serce mówiło: "Zostań, przecież ty go kochasz. On ciebie też". Natomiast rozum się kłócił: "Po co? I tak nic się nie zmieni". Miał rację. Nic się już nie zmieni. Zmarnowałam jedyną szansę na normalne życie z kimś, kto mnie pokochał przez jeden głupi błąd. Doszłam już do drzwi wejściowych, by przez nie wyjść i już więcej nie zobaczyć tego domu od środka. Postawiłam walizkę na ziemi i zaczęłam zakładać buty. Byłam już w moich botkach, i już miałam wychodzić. Nagle w przedpokoju pojawili się chłopaki.
-Gdzie jedziesz? - spytal Alan, siostrzeniec Lou, którym miał się dzisiaj zajmować.
-Wracam do Kaliforni. Przekażcie ode mnie Lamowi, że przepraszam. Chociaż to i tak nic nie zmieni - to zwróciłam do chłopaków i otarłam łzy. Po raz kolejny.
Chwyciłam za klamkę i uchyliłam drzwi.
-[T.I.]? - usłyszałam głos Liama, jednak nie odwróciłam się, a tylko przystanęłam - Zaczekaj
Teraz już się odwróciłam. Zrobiłam to powoli i podniosłam na niego wzrok. Czy on chciał mi coś powiedzieć?
-Zostań - wryło mnie w ziemię, gdy usłyszałam to słowo. Ale jak to będzie dalej?
Subskrybuj:
Posty (Atom)