-Liam, proszę, daj mi wyjaśnić
-Nie. Powiedziałem jasno: wynoś się stąd
-Ale... - nie dokończyłam, bo on znowu mi przerwał.
-Nie. Wyjdź już
W mojej głowie nagle pojawił się natłok myśli. Tych dobrych, miłych wspomnień i tych złych,wzlotów, upadków i złych wspomnień. Nie denerwowałam go dłużej, po prostu wyszłam. Poszłam do naszego... nie. Teraz już jego pokoju. Wyciągnęłam moją torbę podróżną, w którą spakowałam się gdy opuszczałam Amerykę. Nie wiedziałam, że również z nią będę tam wracać. Widać tak los mnie rozplanował. Z każdą kolejną minutą walizka była coraz bardziej wypełniona ubraniami i moimi rzeczami osobistymi. Nie chciałam zostać tutaj ani chwili dłużej. Niszczyć życia Liamowi i chłopakom. Przeze mnie mieli tylko same kłopoty. Więc po co ja tutaj? Mam talent do rozpieprzania życia ludziom. Do niczego innego tylko do tego. W końcu cała zawartość moich ubrań w szafce znalazła się w torbie. Zasunęłam ją i obejrzałam się po pokoju. Na ścianie dojrzałam jedno zajęcie nad łóżkiem.Było to zdjęcie moje i Liama na wakacjach w trakcie jednej z tras. To znowu przywołało wspomnienia. Te dobre. Podeszłam i zdjęłam je ze ściany. Przyjrzałam się bardziej. Byliśmy tacy szczęśliwi, a teraz? Stajemy się zupełnie obcymi dla siebie ludźmi. Czy tego chcieliśmy? Odwiesiłam zdjęcie tam gdzie było, bo nie chciałam znowu płakać. Ktoś otworzył drzwi. Nie, to nie był Liam, ale Zayn. Widać było, że pierwsze co to spojrzał na walizkę, a na jego twarzy pojawił się jeden wielki znak zapytania.
-Co to robisz? - spytał po chwili.
-Pakuję się, nie widać? - powiedziałam już nie dając rady zachamować łez. Wzięłam walizkę w rękę i ominęłam go. Nie wiem czy coś do mnie mówił. Ja słyszałam tylko walkę serca i rozumu w mojej głowie. Serce mówiło: "Zostań, przecież ty go kochasz. On ciebie też". Natomiast rozum się kłócił: "Po co? I tak nic się nie zmieni". Miał rację. Nic się już nie zmieni. Zmarnowałam jedyną szansę na normalne życie z kimś, kto mnie pokochał przez jeden głupi błąd. Doszłam już do drzwi wejściowych, by przez nie wyjść i już więcej nie zobaczyć tego domu od środka. Postawiłam walizkę na ziemi i zaczęłam zakładać buty. Byłam już w moich botkach, i już miałam wychodzić. Nagle w przedpokoju pojawili się chłopaki.
-Gdzie jedziesz? - spytal Alan, siostrzeniec Lou, którym miał się dzisiaj zajmować.
-Wracam do Kaliforni. Przekażcie ode mnie Lamowi, że przepraszam. Chociaż to i tak nic nie zmieni - to zwróciłam do chłopaków i otarłam łzy. Po raz kolejny.
Chwyciłam za klamkę i uchyliłam drzwi.
-[T.I.]? - usłyszałam głos Liama, jednak nie odwróciłam się, a tylko przystanęłam - Zaczekaj
Teraz już się odwróciłam. Zrobiłam to powoli i podniosłam na niego wzrok. Czy on chciał mi coś powiedzieć?
-Zostań - wryło mnie w ziemię, gdy usłyszałam to słowo. Ale jak to będzie dalej?